środa, 20 listopada 2013

au pair, życie z "obcą" rodzinką

Już po raz kolejny zabieram się do napisania posta na ten temat. Chciałam napisać generalizującą notatkę ja wygląda przyjazd do host family, ale u każdego jest inaczej, więc po prostu napiszę tu po pierwsze trochę o poszukiwaniach dla przyszłych au pair, a potem już jak wygląda to życie z "obcą" rodzinką.

Jak zostać au pair?

Po pierwsze szukamy rodzinki. Ja szukałam na różnych stronach, ale ostatecznie polecam tylko jedną:  au pair world - tam znalazłam moje obie i większość dziewczyn, które spotkałam również z niej korzystało i są zadowolone. W każdym razie najmniej tam tzw. "scamów". Co to scam? -> skok do Cioci Wiki. Na tej stronie znajduje się wiele przydatnych informacji na temat byciu au pair w konkretnych krajach - kieszonkowe, co musimy załatwić, godziny pracy jakie powinnyśmy mieć, obowiązki. Dużo dziewczyn, zwłaszcza wyjeżdżających po raz pierwszy zgadzają się na np. 40 godzin tygodniowo, naukę dzieci angielskiego i jeszcze do tego sprzątanie za marne 50-60 euro tygodniowo. To jest po prostu śmieszne, takie rodziny nie rozumieją w ogóle na czym polega program au pair i korzystają z naiwności młodych dziewczyn traktując je jak tanią siłę roboczą. Nigdy nie dajcie się tak wrobić!! Jeżeli nie jesteście pewne rodzinki, macie wątpliwości to po pierwsze ich wygooglujcie, nazwisko, adres e-mail, wpisując w google ze słowem "scam". Jest zasada - nigdy przed wyjazdem nie przesyłamy rodzinie pieniędzy ani ona nam. Czasami rodziny kupują bilet au pairce, ale jest to baaardzo rzadka sytuacja. Jeżeli rodzina chce od Was jakieś pieniądze (chociażby, żeby kupić za Was bilet) powinna Wam się zapalić czerwona lampka. Koniecznie porozmawiajcie z rodzinką na Skypie przed zdecydowaniem się na pojechanie do niej, nie tylko z rodzicami, ale też z dziećmi. Zwłaszcza jeżeli jedziecie do kraju, którego języka nie znacie, a dzieci podobno mówią po angielsku. Poproście o konkretny wykaz godzin pracy i obowiązków, warunki, zdjęcia SWOJEGO pokoju (musicie mieć osobny pokój, bo inaczej żyć się nie da, zwłaszcza gdy jedziecie na dłużej) i domu. Możecie podpisać z rodzinką umowę, która i tak nic nie znaczy, ale jasno określa Wasze obowiązki, dobrze by było, gdyby w takiej umowie znalazły się punkty "a co gdyby", np. au pair chciała wyjechać lub rodzina zrezygnować au pair, należy określić tam konkretny czas jaki musicie dać rodzince na znalezienie nowej au pair/ rodzina Wam na znalezienie nowej. Jak już uzgodnicie wszystko z rodzinką pamiętajcie o ubezpieczeniu. Powinnyście mieć też możliwość uczęszczania na kurs językowy.
Jeżeli macie jakieś wątpliwości możecie napisać na wizażu w wątku dla au pair, znajdziecie tam też przydatne informacje - klik



Ufff, mamy to:

-Wymarzona rodzinka

-Bilet

-Ubezpieczenie




Tu zaczyna się moja bardziej osobista część.

Z rodzinką z Włoch byłam "umówiona" już od marca 2013 roku. Dopiero potem szukałam rodzinki na lato. Znalazłam moją Hiszpańską rodzinkę w kwietniu. Kupiłam bilet do Barcelony. Na urodziny dostałam walizkę i przewodnik. Wszyscy mnie wspierali. Sama baaardzo cieszyłam się na wyjazd. W pewnym momencie wkradło się zwątpienie: a co jeśli jednak mnie tam przerobią na pasztet? Co ja wyrabiam? Jadę do jakiejś obcej rodziny! Ta panika to był dzień przed wyjazdem. Poprosiłam Host Mamę o rozmowę na Skypie, przy której była też moja mama. Uspokoiło mnie to bardzo i nie mogłam się doczekać. Poleciałam i nie żałuję. :)

Już przed wyjazdem zastanawiałam się jakie to musi być dziwne - dla au pair, rodziny i dzieci.
Dzieci. W końcu przyjeżdża jakaś obca dziewczyna, ma się nimi zajmować, muszą jej zaufać.
Rodzice. Nie pochodzą sobie w bieliźnie po domu, bo mają tam stałego lokatora, który jest czymś pomiędzy gościem, przyjacielem, pracownikiem i członkiem rodziny. To w gruncie rzeczy dziwna relacja. Nie mogą się do końca czuć swobodnie.
Au pair. Przyjeżdża do innego kraju, ludzie mówią w innym języku, inaczej się zachowują, mają inne zwyczaje. Ona nikogo tam nie zna.

Na początku wszystko było super - rodzinka przedstawiała mnie wszystkim, wszystko było nowe, ciekawe. Nie czułam nawet potrzeby spotykania się z innymi au pair. Dużo czasu spędzałam z dziećmi.

Ale w końcu mieszkanie z rodziną zaczyna się uprzykrzać. Na początku miałam straszne opory przed braniem sobie rzeczy z lodówki. Dziwne było też to, że Hości wszędzie za mnie płacą. Potem popadłam w lekką paranoję zastanawiając się czy jestem dobrą au pair i za każdym razem, gdy Hości się o coś kłócili myślałam, że to o mnie i coś źle robię. Potem złapałam więcej dystansu, ale i tak w Hiszpanii nie czułam się tak swobodnie jak we Włoszech. Może dlatego, że dla hiszpańskiej rodzinki byłam pierwszą au pair i oni też nie wiedzieli jak to je. Nie wiem czy na blogu opisałam to, co mnie denerwowało, chyba nie, bo zawsze chce się pamiętać tylko te dobre rzeczy. W każdym razie teraz widzę, że w Hiszpanii byłam bardziej animatorem zabaw niż au pair. Godziny pracy były tak elastyczne, że aż za bardzo. Nie znaczy to, że mi się tam nie podobało, ale cieszę się, że tam nie zostałam na dłużej.

Wracając - zaczęły mnie nudzić rodzinne spotkania, na których wszyscy rozmawiali po katalońsku. Spotykałam się z au pairkami, ale wyjście z domu było możliwe tylko w weekendy i do 22 albo do rana, bo dojazdy miałam tragiczne, a Hości i tak musieli mnie zawozić/ przywozić ze stacji, która była dość daleko od domu. Brakowało mi tam niezależności. Wyrwaniem się z domu był spacer do Carrefoura po zapasy słodyczy, haha. :D

Czasami dzieci strasznie dają w kość. Nie, nie chcą umyć zębów, nie, nie chcą się ubrać, nie, nie chcą koszulki z guziczkami, nie, nie chcą koszulki bez guziczków, chcą tę samą parasolkę, ale nie chcą się nią dzielić, zabierają sobie zabawki i doprowadzają nawzajem do płaczu, nie słuchają się. Biją, gryzą, kłócą się, psują, niszczą, robią zamęt.

Bycie au pair to zajmowanie się dziećmi i brak możliwości zupełnego odcięcia się od tego po pracy, nie możemy sobie iść do domu, bo to jest nasz dom. Dlatego musimy mieć świadomość czym jest bycie au pair i ogromny dystans, żeby zachować zdrowie psychiczne. Do tego grono znajomych i jakieś swoje życie prywatne, bo inaczej można się szybko wypalić i mieć wszystkiego dość.

Ale te chwile: kiedy M. siedzi mi na kolanach i mówi, że się we mnie zakochał, kiedy A. obejmuje moją szyję małymi rączkami i daje mi soczystego buziaka w policzek na dobranoc, kiedy B. przytula się do mnie podczas oglądania filmu, kiedy słyszę, że zupa, którą zrobiłam nie jest "buona" a "deliziosa", kiedy moje trzy małpki mnie wołają "Kasina". <3 To są najlepsze momenty, które dodają energii i kiedy wstajesz, czujesz się beznadziejnie, a dziecko Ci daje buziaka i mówi, że jesteś piękna to myślisz sobie - mieszkanie z dziećmi nie jest takie złe. <3

Bycie au pair to na pewno jest świetna okazja do usamodzielnienia, dorośnięcia, wypracowania anielskiej cierpliwości, poznania innej kultury, języka, ludzi z całego świata, odwiedzenia wspaniałych miejsc. Nigdy nie będę żałowała tego roku. Za 11 dni minie 6 miesięcy mojego au pairkowania. :O Aż trudno uwierzyć, że to już tyle czasu. :)

4 komentarze:

  1. 40? :D akurat 50 haha, taka typowa liczba, czy potrafisz znaleźć sama w sobie o sobie jakieś fakty, które pomoga przybliżyć Ciebie do czytelników, osób tutaj au pairek i innych blogerek i bloggerów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszcze bycia au pair w Barcelonia! chcialabym tam kiedys troche pomieszkac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam mieszane odczucia odnośnie Barcelony, ale ostatnio zatęskniłam i chciałabym tam wrócić na kilka dni :) życzę Ci, żeby się udało chociaż wybrać się tam na wycieczkę :))

      Usuń
  3. Moge sie z Toba zgodzic w kazdym slowie. Przechodzilam doslownie przez wszystko co Ty.. wiec moge smialo powiedziec,ze rozumiem jak sie czulas. Zostalo mi nie cale 5 tygodni. Dostalam propozycje zostania na dluzej, ale w czasie powrotu do domu sie nad tym spokojnie zastanowie. Pozdrawiam z mroznej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń