niedziela, 29 września 2013

nowości z Mediolanu

Mam duże zaległości w Waszych blogach, bo z internetem to jest loteria: połączy czy nie połączy? ;>

Dawno nie było nowości, więc...

Co u mnie?? Wiodę sobie życie w Mediolanie.

Spotykam się z innymi au pair, których w Mediolanie jest mnóstwo. Spotkałam dziewczyny z UK, USA, Irlandii, Holandii, Niemiec, Austrii, Nowej Zelandii, Kanady, Australii, a ze Szwecji nawet jednego chłopaka- au pair. :D

W Mediolanie nigdy nie jest ciemno, ulice nigdy nie są puste. :) A ładny jest zarówno w dzień i w nocy. Woda w fontannach jest czysta i nie śmierdzi, na ulicach co prawda nie brakuje obcokrajowców próbujących wcisnąć turystom i miejscowym jakichś badziewek, ale i tak uważam, że to miasto dużo przyjemniejsze niż Barcelona. A z dziwnostek to dla ludzi też są światła czerwone, pomarańczowe i zielone. Jestem do tego nieprzyzwyczajona i zawsze mnie ogarnia strach jak zielone nagle się zmienia, że mnie coś przejedzie.

Musiałam użyć ubezpieczenia Euro26 i jestem z niego bardzo zadowolona. :) W czwartek zadzwoniłam na numer podany na stronie, bo strasznie bolał mnie ząb, w piątek miałam wizytę, za którą z resztą nie musiałam wykładać pieniędzy tylko oni to między sobą załatwiali i tak zamiast 240 euro zapłaciłam 20 + 15 za przepisany antybiotyk i tabletki przeciwbólowe. Przygód nie brakowało, bo w dniu wizyty zorientowałam się, że przecież wypadałoby mieć przy sobie certyfikat ubezpieczenia. Siadłam do komputera - a tam wyskakuje mi jakiś komunikat. Spytałam sprzątaczki co to znaczy, a ona, że ta drukarka nie działa. ;o Panika, bo do wizyty miałam 1,5 godziny, nie znałam okolicy, a do dentysty musiałam dojechać spory kawałek metrem. Tak więc wybiegłam z domu na poszukiwanie jakiegoś punktu, gdzie mogłabym to wydrukować. W okolicy znam tylko kilka budynków, które nie są blokami mieszkalnymi i są to poczta, kościół, bar i szkoły moich dzieci. Tak więc udałam się na pocztę, bo wydało mi się to najbardziej logiczne, że tam mogliby takie usługi świadczyć. Wpadłam do budynku i pytałam w każdym okienku po kolei "Do you speak English?" (nawiasem mówiąc dopiero ostatnio dowiedziałam się, że English pisze się z wielkiej litery... gdzie ja to pominęłam? a z innej beczki znalazłam jakiś spis użytecznych zwrotów w języku polskim i obok "cześć", "dobranoc" znalazłam tam zdanie "Mój poduszkowiec jest pełen węgorzy" -.o) W trzecim okienku jakiś pan twierdził, że trochę mówi, więc zaczęłam tłumaczyć mu mój problem jednak nawet gesty nie pomogły i ostatecznie chciał dać mi czystą kartkę papieru. Zauważyłam, że taki facet się nam przygląda, więc zadaję mu to samo pytanie co wszystkim na początku. Odpowiedział, że tak, rozumie mój problem, ale nie wie, gdzie mogę to wydrukować. Wytłumaczył reszcie ludzi na poczcie po włosku o co mi chodzi i wpadli na pomysł, żeby spróbować w schronisku młodzieżowym niedaleko, bo tam na pewno mają komputer z drukarką. Ten facet powiedział, że mnie tam zaprowadzi jak załatwi swoje sprawy. Ok. Tik tak tik tak... Po 10 minutach tam poszliśmy i taaaak, wydrukowali mi to, pojechałam i już bez problemów trafiłam do dentysty, który na całe szczęście mówił po angielsku. Po wizycie zadzwoniła do mnie pani z ubezpieczenia, żeby zapytać czy nie chcieli ode mnie pieniędzy.

Wczoraj byliśmy na ślubie kolegi Hostki w okolicach Bergamo. Tzn. nie do końca byliśmy na ślubie, bo bliźniaki wyszły po 5 minutach, a sześciolatka po 10 i czekaliśmy na Hostkę na parkingu. Potem pojechaliśmy na lunch do takiej restauracji z super widokiem na Bergamo i okolice. Wzięłam pizzę, ale była z słona, a do tego wielka jak dla mnie. Ale za to na deser zjadłam pyyyszne tiramisu. ;3 mniami!

Później zwiedzaliśmy Bergamo - śliczne miasto. Śliczne! :) A sufit i ściany w kaplicy - piękne!

Na jednym z placyków występował facet, który prowadzi program na RaiYoyo - włoskim programie dla dzieci. Niewiele rozumiałam, ale nawet mi się podobało. Dla dzieci rozdawali balony - które jak zwykle spowodowały dużo płaczu pękaniem.

Do Mediolanu wróciliśmy później niż planowaliśmy, więc spóźniłam się na spotkanie z innymi au pair, ale na szczęście jakoś udało mi się je znaleźć. Jak zwykle zebrała się spora grupa - około 15 osób. :D Było super, ale nie ogarnęłam jeszcze nocnych autobusów, więc wolałam nie ryzykować i wróciłam o północy, niczym Kopciuszek.

To tyle... Trochę zdjęć:







 Aaa, zapomniałam napisać... Tydzień temu byliśmy w pobliskim miasteczku na czymś co mogłabym nazwać "festiwal wypieków" - dużo chleba, pączki, szneki (dla ludzi niezorientowanych - sznek to słodka bułka, np. z białym serem, budyniem albo dżemikiem, albo po prostu z kruszonką), pizza i różne pyszności. :D A do tego samo miasteczko też bardzo ładne.




 W ostatnich dniach byliśmy też w Ikei ;3 Zapas ołóweczków - jest. :D









To już stare zdjęcie, ale nie wiem czy Wam mówiłam, że jestem bohaterem?? Uratowałam pływającego w basenie Hostów nietoperza. Inna sprawa, że następnego dnia Hostka wzięła tego nietoperza na szufelkę i wyrzuciła przez ogrodzenie... 
 
Nie wiem jak to możliwe, ale nie mam zdjęcia mojego ulubionego miejsca w Mediolanie - dziwne, ale cóż, tak się zachwycałam, że aż zapomniałam zrobić zdjęcia. Innym razem.. :)

8 komentarzy:

  1. Prześlicznie tam jest :)
    A co po Mediolanie? Szukasz nowej rodzinki czy wracasz do Polski? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem jeszcze :) ale mam zamiar wyjechać po maturze na kilka miesięcy ;)
    Byłaś wcześniej aupair czy Barcelona była twoją pierwszą przygodą? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ile jesteś au pair w Mediolanie ? Super fotki
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Taak :) ty też?
    Ja aktualnie czytam Hrabia Monte Christo (też z listy) ;)
    Hm The Beatles, Nirvanę, The Pretty Reckless, Coeur de pirate, Kodaline i czasem Lanę del Rey :)
    A ty?
    Tak, piszę R z bio,geo i ang :)
    Właśnie myślałam nad Barceloną żeby sprawdzić się w swoim hiszpańskim.

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba jest tam piekniej niz w mojej kochanej Irlandii :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O to dość dużo rozszerzeń :))
    Składam na prawo w Londynie (wiem dobór przedmiotów wydaje się dość niepoważny ale tam mam dowolność).
    Ciągle zastanawiam się nad gap year i wyjazdem jako au pair albo coś związanego z wolontariatem. Ale jeżeli wybiorę au pair to bardzo zależałoby mi na odwiedzeniu większej ilości państw np 4. Jedna rodzinka-3 miesiące ale nie jestem pewna czy udałoby mi się tak wszystko zorganizować :)
    A ty o jakim kierunku myślisz?
    Też 'podsłuchuję' większość twoich zespołów :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie myślałam, że to dosyć trudne :)
    W ilu językach mówisz komunikatywnie?

    OdpowiedzUsuń