wtorek, 4 lutego 2014

mama+siostra+ja=Bergamo i Genova

W czwartek opuściłam lekcje włoskiego, by udać się na lotnisko w jakże obrzydliwej scenerii padającego deszczu! Zaprawdę powiadam, że jak wybiorę się kolejny raz jako au pair to tylko do miejsca, w którym nie pada!!

Zapomniałam parasola, ale nie było czasu, żeby się po niego wracać, więc tylko zarzuciłam kaptur i ruszyłam z domu omijając wielkie kałuże (w które, na marginesie, dzieci zawsze muszą wskakiwać i nie winię ich za to, bo też bym tak zrobiła mając lat cztery).

Na lotnisku odebrałam moją mamę i siostrę, którym dnia następnego pokazałam Mediolan.

 moja siostra i mama :)

A tak malowniczo prezentował się Parco Sempione:




W sobotę udałyśmy się do pięknego Bergamo, w którym padało i całe było zasnute mgłą. Z jednej strony spowodowało to, że uliczki stały się mroczniejsze i tajemnicze, z drugiej to, że cała wycieczka była mocno męcząca. Zakończyłyśmy ją w McDonaldsie, gdzie przy stoliku obok siedzieli starsi już Polacy i właśnie wybierali się... na wódkę.









Po niedługiej nocy (wstałyśmy o 6!) znów udałyśmy się na dworzec kolejowy, by wyruszyć do Genui, która, mówiąc krótko - jest piękna! Myślę, że nie ma w tym mieście ani jednej osoby otyłej, gdyż wszystkie górki, pagórki i schodki fundują mieszkańcom dawkę aktywności sportowej na każdy dzień. Na szczęście nie padało, jednak było pochmurnie.

Nic nie opisze tego dnia lepiej niż zdjęcia. Warto było zrobić sobie dłuuuugi spacer tymi tak uroczymi uliczkami. :)
















 Taki pomnik mijałyśmy. W Polsce to by długo nie postało:


 Z siostrzyczką ^^ :












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz