wtorek, 4 lutego 2014

Pavia

Hej, hej :)

W zeszły weekend (24-26.01.) Hostka z sześciolatką pojechały w góry, a ja z bliźniakami i Hostem udaliśmy się na małą wycieczkę.

W sobotę rano mieli przywieźć nową zmywarkę, więc Host został w domu, a ja, że dzień był piękny poszłam z bliźniakami na rowery... Nie minęło 15 minut, a Michele już gnał w tylko sobie znanym kierunku, nie bacząc na moje słowa. Żeby uniemożliwić mu wjechanie na ulicę zabrałam mu rowerek. Po wielkim krzyku i jękach w końcu pojechał wyznaczoną trasą, która prowadziła już nigdzie indziej tylko do domu.

Na lunch pojechaliśmy na pizzę. Gdy już skończyliśmy, a dzieci, które rzucały pluszowymi kotami przez barierkę stojącą na środku lokalu udało się opanować ruszyliśmy do Pavii, gdzie zjedliśmy deser i pospacerowaliśmy po mieście.

Dzieci były już zmęczone i zasnęły w samochodzie, gdy udaliśmy się do jakiegoś kościoło-zakonu z ogrodami (nie jestem pewna co to było), więc Host został z nimi w samochodzie, a ja poszłam to zobaczyć. Pomimo iż nie przepadam za zwiedzaniem kościołów to ten zespół kapliczek, kościołów, ogrodów robił wrażenie.

W niedzielę nic ciekawego się nie działo. W sumie nic ciekawego nie działo się aż do czwartku, kiedy to do Włoch zawitała moja mama i siostra o czym w następnym poście. ;)

Teraz trochę zdjęć:
 Pavia:










 Kościoło-klasztoro-zakono-coś?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz