piątek, 20 grudnia 2013

50 faktów o mnie

Ostatnio to takie popularne, no to ja też. Spróbuję wymyślić aż 50 faktów o mnie, pomijając podstawowe informacje... Hoho...
Zaczynamy:
1. Do 5. klasy podstawówki miałam tylko jedną górną jedynkę i wyglądałam naprawdę komicznie.
2. Do niedawna nie miałam nic złamanego (ostatnio złamałam dwa palce u stopy, bawiąc się z dziećmi), za to zawsze mam jakieś zadrapania.
3. Nie lubiłam chodzić do przedszkola i często tam płakałam.
4. Poszłam rok szybciej do szkoły.
5. W szkole zawsze byłam jedną z najlepszych.
6. Od 4 klasy podstawówki do 3 klasy liceum co roku miałam świadectwo z paskiem i średnią powyżej 5,0.
7. Kocham słodycze i jem je w duuużych ilościach, jestem czekoladoholikiem.
8. Po maturze wyjechałam do Hiszpanii na 3 miesiące jako au pair, a potem do Włoch, gdzie obecnie przebywam.
9. Mówię płynnie po angielsku, w miarę porozumiewam się po włosku, rozumiem i mogę przeprowadzić proste rozmowy po hiszpańsku i niemiecku.
10. Mam słabą pamięć.
11. Mówię do siebie po angielsku.
12. Lubię głoooośno śpiewać, jak nikogo nie ma w pobliżu (jak ktoś jest też lubię (co nie znaczy, że umiem śpiewać)).
13. Gram na gitarze, uczyłam się sama.
14. Jestem harcerką od trzeciej klasy podstawówki.
15. Kocham muzykę, moi ulubieni wykonawcy to Jason Mraz, Ed Sheeran, Passenger, Fun, Mumford&Sons, a także One Direction, ale mało komu się do tego przyznaję. :D Uwielbiam muzykę z filmów. Baaardzo chętnie słucham Vavamuffin, Happysad, SDM, Habakuk, Dżem, Paramore, Florence and the Machine...
16. Nie lubię horrorów, za to bardzo lubię filmy zaskakujące, z zawiłą fabułą i komedie, zwłaszcza romantyczne. Moje ulubione to "Labirynt fauna", "John Carter", "Zaklęci w czasie", "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra", "Shrek", "Narzeczony mimo woli", "RRRrrr...".
17. Lubię czytać książki. Obecnie czytam pozycje z listy BBC "100 książek, który każdy powinien przeczytać". Nie lubię książek, w których na końcu umiera główny bohater.
18. Moje ulubione seriale to "HIMYM", "The Big Bang Theory", "Czysta krew", "Pamiętniki wampirów", "Pretty Little Liars", "Inna".
19. Chcę studiować neurobiologię lub neurobiopsychologię.
20. Brałam udział w zawodach pierwszej pomocy, bardzo lubię tę tematykę i uważam, że każdy powinien wziąć udział co najmniej w jednym kursie na ten temat.
21. Kiedyś baaardzo chciałam zostać modelką, bo jestem trochę próżna.
22. Kocham patrzeć na siebie w lustrze.
23. Brałam udział w Olimpiadzie Filozoficznej dwa lata z rzędu.
24. Kiedyś bałam się patrzeć na gwiazdy, bo przerażał mnie fakt, że wszechświat jest nieskończony, a z drugiej strony - jeżeli byłby skończony to co jest po "drugiej stronie"? dum dum dum duuuum...
25. Jakkolwiek dziwne by to nie było, tęsknię za sprawdzianami i ekscytacją przed dowiedzeniem się jaką ocenę dostałam.
26. Mam dwóch braci i siostrę, ja jestem najmłodsza.

Ooo...zaczyna się robić trudno z wymyślaniem.

27. W gimnazjum byłam w kółku teatralnym i chciałam zostać aktorką.
28. Do początku drugiej klasy liceum nie lubiłam uczyć się języków obcych.
29. Mam znajomych na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy.
30. Nie lubię jak ktoś się zwraca do mnie "Katarzyno".
31. Śpiewałam w chórku jak byłam mała, a potem w chórze kościelnym.
32. Chciałabym zrobić szpagat, ale nie potrafię wytrwać w ćwiczeniach. Pewnego razu byłam baaardzo blisko, ale coś naciągnęłam i potem nie mogłam ćwiczyć przez jakiś czas.
33. Biegałam na zawodach na 300, 400, 600 i 800 m. Nie lubię biegać.
34. Moją najlepszą przyjaciółką jest moja siostrzyczka. <3
35. Przez kilka lat nałogowo brałam udział w konkursach internetowych. Wygrałam mnóstwo różnych dupereli, między innymi dwie mp4, fotel w kształcie piłki, 360 batonów (marsów, snickersów i twixów), sporo książek, kosmetyki, słodycze, bony do sklepów odzieżowych, formy do pieczenia, blender, elektryczną wyciskarkę do cytrusów i inne, śmieszne czasy.
36. Nie lubię grzybów, brukselki, sera, szpinaku, krwistego mięsa, czerniny.
37. Lubię niezdrowe jedzenie.
38. Nie znoszę zapachu papierosów i niemiłosiernie denerwuje mnie, gdy ktoś idący przede mną ulicą pali i każe mi wdychać te paskudztwa.
39. Bardzo lubię tańczyć.
40. Kocham motyw sów, ale poza kalendarzem nie mam żadnych przedmiotów z tym zwierzątkiem, a szkoda.
41. Bardzo lubię koty, nie lubię psów, ale nie chciałabym mieć żadnego zwierzątka.
42. Denerwuje mnie niesprawiedliwość.
43. Jak spodoba mi się jakaś piosenka to słucham jej 24 godziny na dobę.
44. Lubię cytować teksty z filmów podczas rozmowy.
45. Nie potrafię opowiadać, zawsze robię mnóstwo dygresji i zapominam głównego wątku. Marny ze mnie gawędziarz.
46. Nie lubię opowiadać tej samej historii kilka razy.
47. Kiedyś nałogowo oglądałam serial "Rezydencja surykatek".
48. Potrafię siedzieć dłuższy czas przed telewizorem i nie robić nic innego, tylko oglądać teledyski.
49. Uwielbiam filmy Disneya.
50. Moim ulubionym aktorem jest Johnny Depp.

Noo, w sumie jak już się rozkręciłam nie było tak źle. ;D Pewnie mogłabym dojść do setki, ale wystarczy tego uzewnętrzniania się.

Nie wiem czy napiszę jeszcze notkę przed świętami, jeżeli nie to

Wesołych Świąt!
Merry Christmas!
Froehliche Weihnachten!
Bon Nadal!
Buon Natale!
Feliz Navidad!



środa, 18 grudnia 2013

holidays are coming...!

Okej, jak zwykle, Kasia długo nie pisała, przepraszam samą siebie za moje lenistwo, ale cóż mogę zrobić. Jak to zwykle bywa nie działo się, nie działo, a potem lawina do opisania.

W zeszłym tygodniu miałam kilka babysittingów, także w piątek i sobotę, ale w czwartek Sarah zapytała czy wyjdę wieczorem, bo to jej ostatni weekend w Mediolanie, a po świętach już nie wraca do Włoch. Zgodziłam się, ale dzieci długo nie mogły zasnąć, Arianna powiedziała, że się boi i zapytała, czy mogę się z nią położyć. No i gdy tak leżałyśmy to mi samej też zaczęły zamykać się oczy. Gdy w końcu poszłam do swojego pokoju była 22.30 i nie wiedziałam czy opłaca mi się iść. Hości co prawda wrócili do domu zaraz jak dzieci zasnęły, ale taaaak chciało mi się spać. Wysłałam smsa do dziewczyn, gdzie są. Gdy nie odpisywały po 10 minutach już miałam przebierać się w piżamkę, ale zadzwoniła Sarah, że są w Loolapaloosa (co za nazwa dla baru???) i mam przychodzić. No to poszłam. Przy wejściu do baru nikogo nie było, więc pytam ochroniarza czy tu jest wejście i czy mogę wejść, on na to czy jestem sama. Moim jakże płynnym włoskim powiedziałam, że moje koleżanki już są w środku, a ja musiałam pracować i nie mogłam przyjść wcześniej. Zapytał mnie skąd jestem, bla bla, i weszłam, a tam co? Moje koleżanki au pairki tańczą na barze. Chciały mnie tam wciągnąć w kurtce, ale poszłam ją zdjąć, zamówiłam drinka i cóż mogłam zrobić jak tylko przyłączyć się do tego szaleństwa? Tak oto pierwszy raz Kasia tańczyła na barze. Ktoś poprosił mnie do tańca, ale tańczyliśmy nie jak na dyskotece tylko za rączki z obrotami, itd., a że było tam dość tłoczno to wokół nas utworzył się mały krąg przestrzeni, haaha :D Później poznałyśmy kilku Włochów, którzy postawili nam tequillę. Potańczyłam, pobawiłam się i poszłam z Sarah do domu. Zasnęłam około 4, a o 8.30 musiałam wstać, żeby jechać po Patrycję na lotnisko! <3

Najpierw pojechałam do Giulii, a potem z nią samochodem na lotnisko. Tego samego dnia pojechałyśmy do centrum miasta, poszłyśmy na lody i mały spacer. Nie miałyśmy dużo czasu, bo o 6 musiałyśmy być w domu. Babysitting. Ale za to na kolację Hości zamówili pizzę i było bardzo fajnie. Gdy dzieci zasnęły dłuuuugo rozmawiałyśmy z P., o północy obudziła się Arianna, więc położyłam ją na chwilę w moim łóżku, a gdy już prawie spała przeniosłam do łóżka Hostów. Następnego dnia były urodziny Patrycji. Sto lat w czterech językach zostało odśpiewane, świeczka zdmuchnięta, prezent odpakowany. Później caaały dzień zwiedzania, robienia zdjęć i rozmowy. Wieczorem aperitivo w barze "Manhattan", plany zwiedzania USA... :D No i poleciała, ja też już chciałam, nawet rozmawiając z mamą uroniłam łzę.

Makaron i pizza wychodzą mi uszami. Zjem jeszcze trochę i zmienię się w kawałek makaronu! Nie mogę się doczekać barszczyku, pierogów, ryby w pomidorach, pierniczków...! <3 A potem znowu pasta, gnocchi, pizza. :D

No ale jeszcze kilka dni.

W poniedziałek była imprezka świąteczna w szkole Bianci. Zdążyłam z bliźniakami tylko na wyżerkę, bo oni nie mogli wcześniej wyjść z przedszkola. Czułam się tam niekomfortowo. Za tłocznie, za ciepło, za dużo dzieci biegających i mających głowy na wysokości mojego łokcia, a tu jeszcze trzeba pilnować czy Michele czegoś nie psuje. Następnego dnia, na przedstawieniu w szkole A. i M. było dużo lepiej. Przedstawienie było słodkieeee. Śpiewali 4 albo 5 piosenek. Miki popłakał się na scenie i widząc jego smutną minkę miałam ochotę tam pobiec i go stamtąd zabrać, obok mnie Hości mieli podobne odczucia, ale nie dało się tam przejść, bo ludzie siedzieli na podłodze. W końcu nauczycielka to zauważyła
  i wzięła go na kolana. Poza tym troje dzieci zasnęło podczas śpiewania piosenki. :D Było bardzo sympatycznie.

Za 5 dni jadę do Polski <3

To teraz trochę zdjęć:


 hu hu ha hu hu ha, nasza zima zła ;c
 ryneczek świąteczny koło Duomo


 ryneczek świąteczny przed zamkiem


 włoskie lody najlepiej smakują w zimę :D hah



 choinkaa <3
 jako że z drzwiami coś się porobiło musiałam lecieć z 9. piętra otworzyć dostawcy
 prezent :D












 co za okropność, ohydki, wyglądają jak z chińskiego sklepu, a kosztują 530 euro, moda.. moda...

 taaaki duży prezent
 przecież po Mediolanie byle czym się wozić nie można...
 słodkości, słodkości <3