Dzisiaj byliśmy z rodzinką w Como, które leży nad jeziorem. Najpierw zjedliśmy pizzę, potem lody. Spacerkiem obeszliśmy centrum i brzeg jeziorka. Widzieliśmy kaczuszki, małe rybki, śmieci w wodzie, martwą rybę, martwego szczura (!). Jednak krajobraz malowniczy, trzeba przyznać, jeżeli z kadru wykluczy się tego unoszącego się na wodzie szczura. Brr. No ale kaczuszki, kaczuszki były śliczne.
Italia rozpycha mi żołądek. Rok temu bym nie zjadła sama takiej pizzy!
Żołądek ma specjalne, dodatkowe miejsce na pizzę, to dlatego :3
OdpowiedzUsuńfajnie sobie zwiedzać z wszystkimi, moi hości z tego co wiem są bardzo zapracowani więc ja będę zwiedzać sama bądź z dziewczynkami:D
OdpowiedzUsuńjuz prawie rok ... ale to leci :-)
OdpowiedzUsuńPS. naprawdę udało Ci sie zjeść tę pizzę? :D
Usuńhaha, ja w 3 miesiące przytyłam prawie 7 kg we Włoszech. Piękne czasy, super jedzenie, ale cieszę się, że już nie mam takich kulinarnych pokus tutaj :D