środa, 5 czerwca 2013

uno dos tres cuatro!

Jestem z siebie dumna! :D Umiem liczyć do 100 po hiszpańsku, nazywać niektóre kolory i mówić proste zdania z "mieć" i "iść".

Wczoraj starsze dziewczynki były na wycieczce, więc rano zapakowałyśmy je do autobusu, pomachałyśmy i pojechałyyyy na plażę! :)

Z E. wybrałyśmy się do Carrefoura na zakupy. Jedyna rzecz, która mnie tam zaskoczyła to stoiska z nogami świń, jedna noga kosztowała około 85 euro, jeżeli się nie mylę - to więcej niż moja tygodniówka! ;D Ta noga to tutejszy przysmak.

E. powiedziała, że mam wziąć co tam lubię, wzięłam herbatę, bo oni jej nie mają i nie piją, co jest powodem picia przeze mnie zwiększonej ilości kawy. ;p

Potem zabrałyśmy najmłodszą do domu. Po lunchu, na który był kurczak <3 mała poszła spać, a ja czytałam sobie książkę w hamaku. ^^

Odebrałyśmy dziewczynki ze szkoły i pomogłam w ich kąpieli, poszły spać, a ja siedziałam z Hostami. C. przyszła i poprosiła mnie, żebym przeczytała jej i J. bajkę po angielsku. Po tym oglądałam z E. i A. "Master chefa" i aż brzuch rozbolał mnie ze śmiechu. ;D Bardzo dobrze się z nimi dogaduję.

Dzisiaj byłam z małą sama w domu, budziłam ją i odbierałam z przedszkola. Wieczorem poszłam z J. i P. na plac zabaw.

Muszę koniecznie jechać do miasta i kupić balsam do ust, bo są strasznie suche. :((

Jutro czwartek - jueves, dziewczynkami zajmują się dziadkowie, a z ja z Hostką jedziemy na plażę do Sitges! ;D będą nowe zdjęcia! :))

Tymczasem buenas noches! ;p


poniedziałek, 3 czerwca 2013

hablo solo un poco de español

¿Cuál es tu nombre?
Mi nombre es Kasia! 

Dzisiaj odbyłam pierwszą lekcję hiszpańskiego! Ale od początku...

Wstałam o 8, zjedliśmy śniadanie, P. płakała cały ranek. Wczoraj i przedwczoraj też. E. powiedziała mi, że normalnie nie płacze, podejrzewamy, że jest zdezorientowana, ponieważ E. zaczęła mówić do niej po angielsku. Mimo wszystko dzisiaj po powrocie ze szkoły wszystko było ok. A, i muszę dodać - nie płacze przeze mnie, przytula się do mnie, przychodzi ze szczotką i gumką i pokazuje, że mam ją czesać, jest słodka!

Śniadanie było ciężkie, ciężko jest opanować trzy dziewczynki na raz, nie dziwię się, że Hości chcieli mieć au pair. Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy dwulatka chce wziąć jakąś zabawkę, która należy do pięciolatki. Kiedy zabierasz zabawkę którejkolwiek płacze. Sposób: Pięciolatka zrobi więcej hałasu jak zrobisz coś nie po jej myśli, lepiej spróbować zainteresować dwulatkę czym innym. Przetestowane na dwóch dwuletnich dziewczynkach. 

Przyszła dzisiaj do nas A. (2 latka) i bawiła się z P. (2 latka). P. miała swoją walizeczkę z zabawkami i A. chciała ją wziąć, wtedy ta pierwsza już zbierała się do płaczu, ale opanowałam sytuację dając A. kredki, narysowałam jej serduszko, być może fakt, że mówiłam po angielsku też trochę ją rozproszył i wtedy ciach, walizka dla P. i spokój. <3 Cieszę się, że zaczynam rozumieć gesty P., gdy coś chce. Ona także rozumie moje i język nie jest nam potrzebny. 

Wracając do śniadania... Po nim pojechałyśmy odwieźć dziewczynki do szkoły (i tak byłyśmy spóźnione). A następnie do Vilafranca do mamy E. (której tam z resztą nie zastałyśmy), zawieźć koszule do prasowania (mama E. ma dwie pralnie), miałyśmy mało czasu na zwiedzanie, ale E. pokazała mi kilka uliczek i kościół. Zrobiłam kilka zdjęć. Kiedy A. wrócił z pracy pytał mnie jak podobała mi się Vilafrance, a E. na to, że dzisiaj zrobiłam zdjęcia, a wczoraj nie i Vilafranca (miasto E.) jest lepsza od Vilanova (miasto A.). :D Wszystko oczywiście w żartach. (A szczerze żałuję, że wczoraj nie wzięłam aparatu, bo widok na morze był cudowny i krajobrazy jakie mijaliśmy po drodze <3 ahh. Muszę sobie strzelić foteczkę z palmą, koniecznie! 

Odebrałyśmy dziewczynki ze szkoły, zjadłyśmy lunch - makaron z sosem i żeberkami, na deser jabłka i gruszki, trochę zabawy, potem znowu szkoła. Dla mnie pierwsza lekcja hiszpańskiego! La lección fue genial. (to może być źle, tak daleko nie dotarłam i pomaga Wujek Google) Kiedy odebrałyśmy je o 17.30 (tylko dwie starsze, najmłodsza już nie wraca do szkoły po 12.30, dzisiaj sama ją budziłam po drzemce i nie płakała ^^) poszłam z nimi zobaczyć kogutyyy i na plac zabaw. A. przyjechał z pracy i zrobił omlety z serem na obiad, które jedliśmy z ziemniakami i groszkiem, na deser słodycze, które przywiozłam i orzechy w czekoladzie.

Przeczytałam dzieciom bajkę i dobranoc! :) Buenas noches!



 Bruc - najmłodszy z rodziny (dwa miesiące). ;p Dzisiaj wpadł do basenu.

 i trochę zdjęć z Vilafranca... uliczka
 ...kościół...
...pomnik, przedstawiający ludzką wieżę - to jest bardzo popularne w tych okolicach i na początku września w Vilafrance odbywa się festiwal, gdzie ludzie tworzą ze swoich ciał wieżę...
...i taki tam placyk :)



O dziewczynkach:
J. - najstarsza, 7 lat, odpowiedzialna, spokojna, empatyczna, wyrozumiała, inteligentna, cicha,
C. - 5 lat, najgłośniejsza, energiczna, humorzasta, przytulaśna, ciekawa wszystkiego, żywo okazująca swoje emocje, które zmieniają się z minuty na minutę, lubi się wygłupiać, nie zawsze myśli nad skutkami swoich czynów,
P. - najmłodsza, chce robić to, co starsze siostry, słodziutka :)) !


Ohhh, padam! Jutro dziewczynki jadą na wycieczkę szkolną i w domu zostaje tylko najmniejsza. :)

ciąg dalszy :)

Widzę, że opisywania niczego nie mogę zostawić na później, bo z upływem czasu mam coraz więcej do napisania.

W każdym razie wracając...
Zauważyłam ich i A. od razu wziął ode mnie bagaże, przywitałam się z nimi - Hiszpanie zawsze na powitanie całują się w oba policzki, w Polsce nigdy nie wiadomo. :D Dzieci się do mnie przytuliły i pojechaliśmy zjeść lunch nad morze - bagietka z 3 rodzajami wędlin - salami i dwie jakieś wędliny specyficzne dla Katalonii. Hostka tłumaczyła mi z czym są bułki i mówi "dżam", powtórzyła to kilkukrotnie, więc byłam przekonana, że to "jam", ale potem zaczęła tłumaczyć mi proces, w jakim to się przygotowuje - wsadza się do soli na kilka miesięcy, taaa... to była "ham". :D Potem dzieci bawiły się na placu zabaw, a ja z Hostami piliśmy kawę. Pojechaliśmy do domu przez Barcelonę, żebym mogła ją zobaczyć. Potem oglądałam z dziewczynkami "Świnkę Peppę" po angielsku, graliśmy w piłkę, leżeliśmy w hamaku. Ok. 23 jedliśmy następny posiłek, od 13, w sumie nawet nie zauważyłam jak ten czas minął. Jedliśmy pizzę, ciasto miało grubość około jednego milimetra. Jedna pizza była z boczkiem, cebulą i serem, a druga z serem normalnym i wydaje mi się, iż był to kozi ser, ale pewności nie mam. Były pokrojone w małe prostokąciki, a przez to, że były takie cienkie chrupały jak chipsy. ;p Do tego sałatka i białe wino. Poszłam spać około pierwszej, po sprawdzeniu fejsbuka i napisaniu tu postu.

Dzisiaj (technicznie wczoraj) wstałam o 9. Zjedliśmy śniadanie i poszłam do kościoła z E., J., C. i P.. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc czekając przed kościołem grałyśmy w chowanego, przyłączyły się do nas jeszcze dwie inne dziewczynki. Potem zjedliśmy lunch - małże w sosie, sałatka, karczochy i wieprzowina z grillla. Do tego chleb katalański także upieczony na grillu, który oni jedzą z pomidorem, którego rozgniatają na nim (kroją pomidora na pół i smarują nim chleb) i polewają oliwą, i różowe wino. Na deser lody. Znowu piłka, moczenie nóg  basenie. Ok. 16.30 pojechaliśmy do szkoły, bo dzisiaj była 10. rocznica działalności przedszkola, które przy niej się znajduje. Były tam zaproszone wszystkie dzieci, które je ukończyły. Były tam zorganizowane różne zabawy, m. in. wielki chińczyk, w którego nikt nie grał za to dzieci stawiały pionki (które miały jakieś 30 cm wysokości) jeden na drugi, tworząc z nich wieżę. W ogóle tu jest bardzo dużo małych dzieci, w wieku 0-4 lata. Dowiedziałam się, że E. jest przewodniczącą Rady Rodzicielskiej w szkole. A. zgłosił się jako wolontariusz i na tej imprezce przygotowywał budyń czekoladowy, który podawali z biszkoptami. :) Zaraz stamtąd pojechaliśmy do Vilanovy, gdzie był festiwal win (?) i próbowaliśmy różnych win, białego, czerwonego i cava - cava to coś jak szampan, wino fermentowane dwa razy, które ma bąbelki. Smakuje mniej więcej jak szampan. Dzieci w tym czasie były z dziadkami, a z nami była siostra A. i jej mąż, którzy mówią dobrze po angielsku. ;D (W międzyczasie poznałam też część rodziny, która słaaaabiutko mówi po angielsku lub wcale. Btw jak ktoś chciałby być sławny to polecam bycie au pair na wsi w Hiszpanii - jesteś atrakcją jak się patrzy. ;D) Po powrocie do domu dzieci poszły spać, wcześniej siedziały ze mną jak rozmawiałam z mamą przez skypa. ok. 22.45 siedziałam z Hostami w kuchni na małej kolacyjce - zjadłam tylko jogurt. ;p Ale są bardzo w porządku. Jak jechaliśmy do Vilanovy to "sprzeczali się", które miasto jest lepsze - to (skąd jest A.) czy Vilafranca (skąd pochodzi E.). ;D


Pewnie zapomniałam o wieeelu rzeczach, ale już padam, a jutro dzieci idą do szkoły na 9. Są tam do 12.30, wracają na lunch. I znowu do szkoły na 15 do 16.30, ale że mają dodatkowe zajęcia to do 17.30. Jutro pierwsza lekcja hiszpańskiego z E.! :)

Jutro opiszę charaktery dziewczynek.

Branoc! :)

niedziela, 2 czerwca 2013

hola Espana!



 Dotarłam, jestem, żyję!


Około godziny 5 zwlekłam się z łóżka. Po zapakowaniu szczoteczki do zębów mój bagaż był kompletny. Na lotnisko dotarliśmy około 7.15, zjadłam tam śniadanie, potem sprawdziliśmy bagaże: rejestrowany: 19kg, podręczny 9,64 kg :D (wagi podręcznego i tak mi nikt nie sprawdzał). Oddałam moją fioletową walizę i czekałam z rodzicami i bratem, bo miałam i tak sporo czasu. 

W końcu poszłam! Kontrola bezpieczeństwa była szybka i bezproblemowa. :) Byłam już po "drugiej stronie" i została mi godzina do odlotu, więc poczytałam trochę książkę, zaczęła się "odprawa ostateczna" czyli check przed pójściem do samolotu, kolejka na początku ledwo się ruszała, a potem ruuuuszyła. Usiadłam sobie przy okienku i czekałam na start. Stewardessy pokazały co miały.
Btw uwielbiam je! ;d To taki zabawny zawód, to całe pokazywanie (a robiły to z takim znudzeniem, które dodatkowo wyostrzało komizm sytuacji).

Tak, to moja pierwsza podróż samolotem, więc była bardzo ekscytująca. Toteż opiszę ją dość szczegółowo:

Wyjechaliśmy na pas iii... łubuduuuu! Pognaliśmy, prosto przed siebie, patrzyłam przez okno kiedy wzbijemy się w powietrze. Prędzej to poczułam, takie prześmieszne uczucie w żołądku. :D To oddalanie się od Ziemi... Wlecieliśmy w chmury, a chwilę po tym byliśmy nad nimi. To wyglądało jakbym znalazła się w krainie z waty cukrowej. <3 Czyli przecudownie! Generalnie było duże zachmurzenie i tylko miejscami przedzierały się widoczki Ziemii, np. Alpy. Tak naprawdę zachmurzenia nie było tylko nad Hiszpanią. 

Przez jakiś czas lecieliśmy nad morzem, a ja patrzyłam w dół i się zastanawiałam co to jest, jakieś takie czarne, z białymi plamkami... Góry? I dostrzegłam taką niebieską smugę i myślę co to. Przypatruję się, a przed tym... statek. W ogóle nie było widać, żeby statek się poruszał, to wyglądało po prostu jak zdjęcie satelitarne. Najpiękniejsze widoki były krótko przed lądowaniem, gdy lecieliśmy z morza na ląd, a potem te pola pod nami... Coś pięknego! Przy obniżaniu wysokości trochę trzęsło, ale mi się bardzo, bardzo, bardzo podobało! :) Bardzo! 

Po wylądowaniu brawa i fanfary. ;D Wiem, że zdanie są podzielone, ale mi się owe fanfary podobają. :D

Weszłam do budynku lotniska, zabrałam moją walizkę, nawet nikt nie sprawdził czy mam ten papierek, który dostałam przy odprawie i czy to rzeczywiście mój bagaż! I dziw się człowieku, że torby na lotnisku giną... ;p 

Gdy wyszłam z tego pomieszczenia z walizami od razu zauważyłam Hosta - A. i zaraz jak wyszłam Hostkę - E. i dzieci. ^^

Ciąg dalszy nastąpi... Oczy same mi się zamykają.



piątek, 31 maja 2013

lecęęęę!

Jutro wylatuję! :)

Za niecałe 12 godzin wsiądę do samolotu, a za niecałe 15 godzin wyląduję w Hiszpanii! :D

Walizki spakowane, limit 20 i 10 kg, ważą odpowiednio 19 i 9 kg. Jak tam coś kupię to coś trzeba będzie wyrzucić, haha! :)

Dzisiaj ostatni raz rozmawiałam z rodzinką na skypie i jestem baaardzo optymistycznie nastawiona. Zero stresu. Czuję się jakbym jechała do rodziny na wakacje!

Kolejny post już z Hiszpanii! ;D


poniedziałek, 20 maja 2013

wakacje!

Hurra, hurra, już za mną matura!! ;D

MAM WAKACJE!

W zeszłym tygodniu miałam 4 ostatnie matury - geografia i biologia rozszerzona oraz ustny polski i angielski...

Geografią jeszcze odrobinę się stresowałam, poszło mi.. źle, pewnie będę miała jakieś 65% z tego co sprawdzałam, biologia - jeszcze gorzej - ok. 60%. Myślę, że brak presji pt. "muszę dobrze zdać, bo nie dostanę się na studia" tak zadziałał. I tak wiedziałam, że robię rok przerwy. Jakoś się już nastawiłam na poprawę za rok, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wiem jaki kierunek wybiorę, więc nie wiem co będę musiała zdawać na maturze. Cóż, w sumie do lutego mam czas. ;p

Z obu ustnych miałam 100%. Nimi najbardziej się stresowałam, angielskim jeszcze nie tak bardzo, dziwię się, że dostałam 30/30, bo jestem święcie przekonana, że w zadaniu trzecim uparcie powtarzałam "plakat" zamiast "poster". W każdym razie angielski miałam w środę, a polski w czwartek. Na obu listach byłam piętnasta, więc wchodziłam do klasy późno, co miało plusy i minusy - z jednej strony nikt nie kręcił mi się po szkole, nie było dzwonków, etc. Jednak miałam calutki dzień na stres, który ściskał mój żołądek i nie pozwalał nic zjeść, zwłaszcza przed polskim. Poważnie martwiłam się, że moja praca jest niespójna i niepoprawna merytorycznie. Na śniadanie ledwo zjadłam jedno ciastko francuskie, które męczyłam chyba przez ponad godzinę, na obiad troszkę ziemniaków. Na maturę wchodziłam o 19... Jako ostatnia z mojej szkoły zdawałam ustny polski. Byłam baaardzo zestresowana, po prostu cała dygotałam. Może to wzbudziło litość komisji, bo pytania miałam całkiem łatwe, no a przynajmniej związane z moją pracą, a nie jakieś wzięte z opracowań/ bibliografii/ kosmosu... No i 100! Następnego dnia miałam biologię o 9 i byłam taka wyczerpana, że nie miałam już na to siły.

Aleeee... Będę się tym (może) martwiła jak dostanę wyniki.

Tymczasem mam wakacje !! ;3

W ten weekend mieliśmy jechać na spływ kajakowy, ale kilka osób zrezygnowało, a że grupa i tak była nieliczna to zmieniliśmy termin. Co było dla mnie świetne, bo mogłam pojechać z dziewczynami na Kaszuby. Było.... c u d o w n i e.

Moja hiszpańska rodzinka przygarnęła szczeniaczka. ^^ Jest słodziutki. Wysłali mi dzisiaj kontrakt. Ludzie, ludzie, ludzie!! Za niecałe dwa tygodnie będę w Hiszpanii!!!!!!! ;O AAaaa...!!

Rozmawiałam dzisiaj też na skypie z włoską rodzinką, pytali co tam u mnie, jak matury, kiedy jadę do Hiszpanii, etc. :))

Ojejajajajaja właśnie zaczął się najlepszy okres mojego dotychczasowego życia, nic mi nie zepsuje humoru i pozytywnego nastawienia! :D

Jutro idę odebrać dowód, a potem odprawiam się online! Woah, chyba zacznę się stresować, w życiu nie leciałam samolotem... Hmmm...






piątek, 10 maja 2013

Połowa za mną!

Dzisiaj napisałam polski na poziomie rozszerzonym. Był to mój piąty z dziewięciu egzaminów! Mam już za sobą też podstawę z polskiego, matematyki i oba poziomy z angielskiego. Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, ale nie było tak źle.

Z polskiego ciężko mi ocenić ile będę miała procent. Nie czuję, że poszło mi super - przynajmniej z podstawy, pisząc rozszerzenie miałam większe poczucie sensu i spójności mojej pracy.

Na matematyce szło mi świetnie! Jednak zawaliłam zamknięte. :(  Aż 7 źle zrobiłam. Robiłam arkusz od końca, tak się ucieszyłam, że zrobiłam wszystkie otwarte z łatwością, że straciłam czujność... ;/ Będzie coś ok. 86%. W pewnym momencie rozległa się melodyjka i już myślałam, że komuś zadzwonił telefon i się przeraziłam

Na angielskim rozszerzonym zabiło mnie słuchanie...

W przyszłym tygodniu zostaje mi geografia i biologia rozszerzona no i oba ustne... Najbardziej stresuję się polskim ustnym. I właściwie tylko tym... ;p

***

Za 3 (słownie: trzy) tygodnie jadę do Hiszpanii!!!!!!!! ;D aaaa!!!

Zauważyłam, że 1.05. hostka napisała na facebooku "Jeszcze tylko miesiąc" ^^ !

Wysłała mi zdjęcia i opis całej jej rodziny, która mieszka w pobliżu - a ma dużąąą rodzinę ;D Jak ja zapamiętam te wszystkie imiona? :D Przesłała mi też filmik o jej rodzinie, który zmontował jeden z jej krewnych, który zajmuje się tym zawodowo. Suuuper, lubią jeździć na rowerach. Zastanawiam się co im kupić. Raczej nic wielkiego. Słodycze i może jakiś album o Polsce? Ale w sumie album to nudno... Macie jakieś propozycje?

Łooooooooł! TO JUŻ ZA 3 TYGODNIE! :D szok. szok. szok.