W tym tygodniu wiele się nie działo.
W poniedziałek spotkałam się z inną au pair z Polski, ale to była jakaś katastrofa, totalne niedopasowanie charakterów. Rozmowa wyglądała tak, jakbym przeprowadzała z nią wywiad. No me gusta.
Reszta dni upłynęła w miarę normalnie. Byliśmy na występie gimnastyczno-tanecznym dziewczynek. Poza tym chyba nigdzie nie byliśmy, a przynajmniej nie dalej niż w domu brata E. ;p
Teraz jesteśmy na wycieczce weekendowej, ale o tym w niedzielę lub poniedziałek.
Trochę spostrzeżeń:
z kościoła: (chyba jeszcze o tym nie pisałam?)
-nigdy nie klękają, w żadnym momencie, tylko stoją lub siedzą;
-Komunię przyjmują do rąk
z kuchni:
-na śniadanie jedzą suchary bądź grzanki z marmoladą, magdalenki, płatki śniadaniowe, herbatniki, piją mleko i sok pomarańczowy,
-chleb zamiast masłem smarują pomidorem i polewają oliwą;
wolność dla Katalonii:
-na wielu domach można zauważyć wywieszone flagi:
Katalonia chce się oderwać od Hiszpanii ze względu na to, że mają swój język, kulturę, nie podobają im się rządy Madrytu;
Bardzo popularni są tu castellersi (wspominałam wcześniej o tym, że poszliśmy na ich próbę), którzy z własnych ciał tworzą wieże - co wygląda super. Jednak jest dość niebezpieczne. Na samej górze zawsze są dzieci. Raz jedno spadło i zginęło... Fotka z ich próby:
Zapomniałam dodać zdjęcia, które ostatnio zrobiłam w Vilanovie, macie chociaż to:
Przez przypadek natknęliśmy się na wyścigi... ręcznie sterowanych samochodzików:
To by było na tyle z ciekawostek "z innej beczki", pewnie i tak o czymś zapomniałam. W kolejnym poście szczegółowo opiszę nasz weekendowy wypad do Sant Joan de les Abadesses! ;D
Adiós!
No nie zawsze niestety trafia się na kogoś z kim można pogadać, chociażby nie wiem jak się chciało :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że my się spotkamy i nasza rozmowa będzie wyglądać inaczej ;D
OdpowiedzUsuńRaz spotkałam się z dwoma au pair z PL w Madrycie, jedno spotkanie było porażką, drugie było całkiem miłe :)
A jaką pogodę macie? U nas się ciepło zrobiło! W końcu!
Mi zostały jeszcze 2 tygodnie do wyjazdu, juppi! ;) Ostanie przygotowania trwają...
A w Barcelonie już byłaś?
Trzymaj się! :)